Pan Wojciech (l. 82) od wielu lat opiekuje się swoim synem, Marcinem (l. 47), który na skutek wypadku, któremu uległ mając osiemnaście lat, jest sparaliżowany.

Wypadek, który zdarzył się kiedy pan Marcin dopiero wchodził w dorosłość zdefiniował całego jego życie i życie jego rodziców. Kiedy wszystkie możliwosci leczenia w Polsce zostały wyczerpane, nadzieję na poprawę stanu dawali lekarze w USA. Dzięki pomocy fundacji pan Marcin wraz z rodzicami przylecieli do Stanów by skorzystać z programu leczenia eksperymentalnego. Niestety, terapia nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Pan Marcin musiał zaakceptować swoją sytuację i dzięki wparciu zatroskanych rodziców nauczyć się żyć na nowo. Przez wszystkie lata od przyjazdu, rodzice pracowali na zmianę na sprzątaniu. Aby wymieniać się opieką nad swoim synem w ciągu dnia pracowała mama, wieczorami tata. Pan Marcin, w miarę swoich możliwości, także próbował stawać się coraz bardziej samodzielnym chcąc pomóc swoim rodzicom w utrzymaniu. Miał niesamowitą wolę walki o swoje lepsze jutro. Pomimo swojej kondycji nauczył się projektować strony internetowe. Ta umiejetność pozwalała na zarobkowanie a także dawała mu satysfakcję. Niestety, ze względu na uszkodzony kręgosłup, prpblemy z sercem i oddychaniem, janwygodniejszą pozycją dla pana Marcina jest pozycja na brzuchu. Właśniejw takiej pozycji, podparty łokciami wykonywał prace komputerowe. Niestety z czasem łokcie stawały się coraz słabsze od podtrzymywania całego ciała przez kilka godzin dziennie. Jeden łokieć został nadwyrężony do granic wytrzymałości. Został całkowicie uszkodzony, pękł i wdała się infekcja. Panu Marcinowi groziła amputacja ramienia. Na szczęście trafił na wspaniałych lekarzy w Cook County, gdzie po dwóch operacjach ramie zostało uratowane i jest w trakcie leczenia i rahabilitacji. Pan Marcin jest pod stałą opieką lekarzy ze szpitala, do którego regularnie musi powracać na badania. Jest wdzięczny za tę możliwość leczenia, jednak ostatnio trudnością stał się także dojazd do szpitala. Jeszcze jakiś czas temu tato pana Marcina, na swoich własnych plecach, po stromych schodach znosił syna do samochodu ze znajdującego się na drugim piętrze wynajmowanego mieszkania. Dziś już nie jest w stanie tego zrobić. Aby pan Marcin mógł pojechać na wizytę do lekarza (która jest najczęściej w godzinach przedpołudniowych) musi zazwyczaj za opłatą wynająć mężczyzn, którzy zaniosą go po schodach wraz z wózkiem do samochodu. Kiedy jeszcze oboje rodzice pracowali rodzina sama dawała sobie radę nie szukając pomocy. Mama pana Marcina przestała pracować, po tym jak przewróciła się w pracy na domku. Dwa lata temu zmarła. Od tej pory tata i syn muszą radzić sobie sami. Dziś tylko pan Wojciech utrzymuje rodzinę pracując wieczorami na sprzątaniu. W dzień wspomaga syna. Wynagrodzenie jakie otrzymuje za cały miesiąc wynosi $1800. Panowie żyją bardzo skromnie. Od stycznia opłata za wynajem mieszkania, po zmianie właściciela, wzrośnie im z $900 do $1200. Ta podwyżka przy ciągle rosnących innych cenach jest dla nich dużym stresem. Pan Wojciech pracuje ponad swoje siły, kosztem własnego zdrowia, które i tak jest już nadwyrężone. Zmaga się z cukrzycą, a przebyte parę miesięcy temu zakażenie wirusem Covid dodatkowo osłabiło organizm, który nie wrócił już do stanu sprzed choroby. Pan Wojciech pomoc w leczeniu otrzymuje w Community Health. Obaj panowie nie posiadają żadnego ubezpieczenia i nie otrzymują żadnych świadczeń.

Pomimo wszystkich trudności pan Marcin jest osobą bardzo pogodną, serdeczną i otwartą na drugiego człowieka. Pan Wojciech, choć bardziej wyciszony, chwyta każdy dzień i cieszy się że może być podporą dla swojego syna, który jest jego radością.

Najważniejszymi potrzebami rodziny jest materac (rozmiar TWIN), odzież i obuwie oraz pościel i prześcieradło.

   

Zobacz pełną listę potrzeb rodziny.

 

Ta rodzina ma już swojego Darczyńcę