Pan Roman (l. 71) to człowiek z dużym poczuciem humoru i wielkim duchem walki. Całą swoją energię poświęca jednemu celowi – chce znowu stać się samodzielny.
Do wyzwań jest przyzwyczajony – od 25 lat zmaga się z cukrzycą i ciągle walczy o swoje zdrowie. Problemy medyczne nigdy nie powstrzymywały pana Romana od życia pełną piersią. Otoczony przyjaciółmi, organizował różne imprezy, wspólne ogniska, wypady za miasto. Bardzo troszczył się także o swoją kondycję zdrowotną, co długo pozwoliło trzymać chorobę w ryzach. Niestety, szereg komplikacji związanych z pracą szpitali w czasie pandemii spowodował, że na kolejny zabieg przetykania żył trzeba było długo czekać. Za długo. Odwlekanie zabiegu sprawiło, że pan Roman w ciągu roku stracił obydwie nogi i swoją samodzielność.
Z niezależnego człowieka zmienił się w osobę potrzebującą pomocy w podstawowych sprawach. Nie poddał się jednak. Całą swoją energię skoncentrował na jednym celu – chciał znowu samodzielnie się poruszać. Początkowo panem Romanem opiekowała się siotra. Po jej śmierci trafił do domu opieki, ale tam szybko zorientował się, że w otoczeniu ludzi pogodzonych z przegraną nie osiągnie wyznaczonego sobie celu. Dzięki oddanym przyjaciołom udało mu się przeprowadzić do malutkiego mieszkanka i zacząć adaptować się w nowej dla niego rzeczywistości. W chwili obecnej wciąż jeszcze organizuje sobie życie w nowym miejscu i kompletuje niezbędne meble i sprzęty. A łatwo nie jest.
Pilnie potrzebuje kuchenki gazowej bo stara się zepsuła. Drzwi do łazienki wymagają poszerzenia gdyż są tak ciasne że ledwo przeciska się przez nie na wózku. W łazience należałoby zrobić drobny remont, ponieważ powinien tam mieć prysznic zamiast wanny z której nie może korzystać. Silnik w elektrycznym wózku inwalidzkim, który dostał od przyjaciół, przestał ostatnio działać. Pomim tych przeszkód, pan Roman nie narzeka, radzi sobie jak może, ale jego sytuacja finansowa nie pozwala na realizację remontu czy zakup potrzebnych sprzętów. Pan Roman dostaje $1537/miesięcznie renty a to ledwo starcza na pokrycie rachunków. Bardzo niewiele zostaje mu na życie, niestety nie stać go już na niezbędną rehabilitację. Ale nie czeka na pomoc bezczynnie, sam ćwiczy po 3-4 godziny dziennie, chce być gotowy na moment kiedy otrzyma wreszcie dopasowaną protezę. Walczy też z zarządem budynku, w którym mieszka o przydzielenie odpowiedniego miejsca parkingowego dla samochodu, który dzięki pomocy dobrych ludzi został dostosowany do prowadzenia rękoma.
Pan Roman z ogromna wdzięcznością przyjmuje ofiarowane mu wsparcie i z wielką nadzieją i niecierpliwością oczekuje momentu, kiedy jego codzienne funkcjonowanie nie będzie już tak bardzo zależne od pomocy innych ludzi. Jego pozytywne nastawienie i siła woli są prawdziwą inspiracją.
Najważniejszymi potrzebami pana Romana są żywność i środki czystości, kurtka zimowa oraz pościel.